"Dobre geny" - Hanna Cygler - DKK
Spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki skierowane są dla tych, którzy lubią czytać i rozmawiać o książkach dzieląc się swoimi wrażeniami. Podczas naszego spotkania wymieniałyśmy się refleksjami na temat „Dobrych genów” Hanny Cygler. Jest to piękna, jasna, pełna nadziei i nadmorskiej bryzy opowieść o tym, że uczciwość się opłaca. Nawet dzisiaj.
To już dwunasta powieść autorki, która swoim życiorysem mogłaby spokojnie obdzielić kilka osób. Zaskakujące zwroty akcji, nieco politycznej intrygi, rozbudowane wątki obyczajowe i miłosne, ale przede wszystkim – prawdziwi i wyraźnie nakreśleni bohaterowie z krwi i kości. Rodzinne sekrety, bolesne wspomnienia i tak często dzisiaj skrywana potrzeba zwyczajnej ludzkiej bliskości. Jednym z bohaterów tej pełnej wiary w człowieka powieści jest bez wątpienia Gdańsk – sportretowany pięknie i świetliście.
Marta Wenta, młoda i ambitna bizneswoman, powoli zaczyna stawać na nogi w życiu zawodowym. Mało tego wszystko wskazuje na to, że zaczyna robić prawdziwą karierę. Przenosi się z Gdańska do wiecznie pędzącej Warszawy, obejmuje stanowisko wiceprezes państwowej agencji, a życie zawodowe zaczyna nabierać zawrotnego tempa. Pełna wiary w powodzenie przedsięwzięcia, nauczona uczciwości i sumienności, pracuje z wielkim oddaniem. Skupiona na żarliwym wypełnianiu obowiązków, nie zauważa, że mimowolnie zostaje uwikłana w krajową aferę polityczną. Z dnia na dzień, podczas swojej nieobecności w Warszawie, zostaje usunięta ze stanowiska, bez żadnego uzasadnienia. To dopiero początek życiowych komplikacji Marty. W ukochanym Gdańsku, który kojarzy jej się z najpiękniejszymi latami dzieciństwa, powrócą do niej przykre doświadczenia przeszłości.
Jest to powieść, przy której łapie się oddech i naprawdę się odpoczywa. Z powodzeniem można ją polecić nie tylko „napływowym” w Warszawie, bo pomaga uwierzyć na nowo.
Hanna Cygler sama siebie określa jednoznacznie jako autorkę romansów. W świadomości przeciętnego czytelnika romans kojarzy się z historią schematyczną, nieskomplikowaną, odwołującą się do dość prymitywnego wyobrażenia o romantycznym uczuciu. Pisze o miłości, ale nie ma w tym taniego sentymentalizmu, nie ma cukierkowatości ani łatwych łez. Jej bohaterowie to postacie żywe, prawdziwe, ludzie, z którymi można się zidentyfikować. Marta, wokół której osnuta jest intryga, jest ponad czterdziestoletnią kobietą z bagażem gorzkich życiowych doświadczeń, która niemal osiąga sukces. Niemal, bo z dnia na dzień jej kariera rozpryskuje się jak bańka mydlana. Następuje nawrót zaburzeń psychicznych i Marta musi łykać tabletki, żeby zachować względną równowagę. Mężczyźni, którzy zbliżają się do niej, nie przypominają książąt z bajki. To postacie niejednoznaczne, o których wielokrotnie będziemy zmieniać zdanie. Czy Karol to ciepły romantyk, zakochany aż do bólu (to nic, że trochę niski) czy też bezwzględny intrygant? A Eryk? Czego chce od Marty? Miłości aż po grób? A może pragnie wykorzystać ją do własnych brudnych celów? Moją ulubioną męską postacią pozostaje jednak Jurek, pierwsza miłość Marty. Czarny charakter? Człowiek, który zburzył marzenia? A może po prostu godny zaprawionego lekką pogardą współczucia nieudacznik?
Hanna Cygler pisze nie tylko o relacjach damsko-męskich. Zgrabnie wplata wątki kryminalne, porusza temat zależności w świecie pracy czy stosunków między rodzicami a dziećmi (również dorosłymi). Ta ostatnia kwestia szczególnie mnie zainteresowała, prawdopodobnie ze względu na bardzo wyrazistą postać matki Marty.
Powieść Hanny Cygler to literatura popularna w najlepszym sensie tego słowa. Bez trudu może przeczytać i zrozumieć ją każdy. Nie ma w niej jednak irytujących uproszczeń i banałów, nie ma cukierkowatych postaci ani stereotypowych rozwiązań.